Uwaga!

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 14

Miesiac Później 


Białe tabletki leżały rozsypane na podłodze. Nie chce ich, nie potrzebuje. Nie jestem wariatką ani jakąś psychopatką. Wstałam z podłogi i podeszłam do łazienki. Czułam sie jakbym coś wypiłaZataczając się  podeszłam do umywali i spojrzałam na odbicie w lustrze. Kto to? Przecież nie ja. Ja mam silne i mocne włosy, oczy pełne iskierek a twarz w zdrowym odcieniu skóry. Osoba w lustrze była blada i miała podkrążone oczy a włosy połamane i bardzo słabe, bez połysku. Mój boże, kiedy to sie stało?  Przemyłam twarz. Wyglądam okropnie.  Zrzuciłam ubrania i weszłam do wanny. Na ciele zauważyłam siniaki. Skąd one? Co te antydepresanty ze mną zrobiły? Dlaczego połowy nie pamiętam? Może zwariowałam. Nie.  Ciepła woda koiła moje myśli, jak dobrze że wysypałam wszystkie tabletki, teraz będzie lepiej, nie pozwole z siebie zrobić potwora. Moje ręce były w bliznach po cięciach, mocno schudłam.  Bardzo mocno. Wyszłam z wanny i wytarłam ciało dokładnie ręcznikiem. W domu roznosił sie zapach naleśników. Nie pamiętam ich smaku.
Weszłam do kuchni. Jakaś dziewczyna piekłam ;tak jak myślałam; naleśniki a Louis głośno sie śmiał  i jadł je.  W końcu mnie zauważył.  
-D-danielle....     Co ty...- Patrzył sie jak na ducha.- To nie możliwe, w końcu od 2 tygodni wyszłaś z pokoju!- Wykrzyknął uradowany. Ma racje, to niemożliwe. Jak nie wychodziłam od 2 tygodni?
-Też się ciesze-odparłam. -Co się właściwie tutaj dzieje?-zapytałam siląc się na lepszy ton, ale wszystko co powiedziałam brzmiało obojętnie.
-Danielle.-Chłopak podszedł do mnie i po prostu przytulił. Wtuliłam się w niego, wąchając jego zapach... Nie sądziłam, że będę za nim tak bardzo tęsknić.
-Co się ze mną dzieje?- Wyszeptałam ledwie słyszalnym głosem. Nie odpowiedział. Nie wiedział. Boże, ja kiedyś miałam wszystko. Przyjaciół, coś na wzór pozornego szczęścia, kłóciłam sie z rodzicami i bratem ale wtedy przynajmniej była to jakaś forma rozmowy a nie jak teraz. Jak to mogło sie spieprzyć z tygodnia na tydzień. Kim ja teraz jestem? Nie rozumiem tego. No, ale kto by to zrozumiał? Co się stało z Nicole? Moim małym niewinnym aniołkiem? Byliśmy ze sobą tak blisko a teraz? Gdzie ona jest? Theo... Ten słodziak. Próbował mi pomóc ale na darmo. Jest jeszcze dla mnie pomoc? Poczułam jak ciało mojego brata powoli sie odsuwa. Powoli podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego oczy. Piękne. Lśniące. Tak bardzo inne niż moje. Kątem oka spojrzałam na dziewczynę z naleśnikami. Patrzała zaszokowana na nas, a jej naleśnik zaczynały sie powoli przypalać. Ciekawe czy wie kim jestem? Na pewno.
-N... Naleśnik... Zaraz spalisz... Go...- Lzy cisnęły mi się do oczu przez co miałam problemy z mówieniem. Nie wiem dlaczego plączę. Nie potrafię nad tym zapanować. Jest źle. Bardzo. Dziewczyna wyłączyła gaz. Louis nie odzywał sie. Ja tez przestałam. Podeszłam do stołu i wzięłam jednego pancake. Spróbowałam. Było to trudne, nawet bardzo jakby patrzeć na mój wstręt do jedzenia. Koniec! Dam radę. Wsadziłam kawałek do ust.
-Dobre.-Uśmiechnęłam sie przez łzy. Błagam, nie zwymiotuj. Postaraj się.
-Danielle. Co ty robisz?
-Umieram.- Pomyślałam. -Nic takiego. Potrzebowałam... Wyjść stamtąd. - Szok tych dwojga patrzących na mnie ludzi był aż przykry.
-Może chcesz odpocząć?...
-Nie. Odpoczywałam przez najbliższy miesiąc.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Ja tez nie. Może nie mówmy nic?-Chłopak skinął głową na tak. Będzie lepiej. Bo trzeba wierzyć. Ja straciłam wiarę i skoczyło sie tak jak się skończyło. Usiadłam na sofie o rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Dziwnie tu. Jakby inaczej ale tak samo. Kalendarz wskazywał na to że dzis niedziela. Dawno nie byłam w kościele. Musze tam iść. Ale jak ja wyjde? Nie jestem gotowa. Jednak musze. Nie wiem. Ogarnij się dziewczyno zań znowu ci odbije. Nie mam pojęcia na ile mam ta świadomość. Skad mam pewność ze zaraz mi znowu cos nie strzeli do głowy i znowu nie wyjde przez 2 tygodnie z pokoju. Nie dopuszczę do tego.
-Danielle kochanie , będzie lepiej. Pomogę ci obiecuje słońce. Juz nie popadniesz w depresje. Będziemy przy tobie. Ja będę przy tobie.
-Wierze ci. - Wierze mu. Znowu będę normalna. Błagam... Oby tak... Chce wrócić do mojego życia. W końcu przejrzałam na oczy i teraz wiem ze mi się uda. Nie ma innej opcji.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz