Uwaga!

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 1

Danielle.
Wróciłam do domu. Na moje szczęście tego debila Louis'a nadal nie było. Zrobiłam sobie kanapki i rozsiadłam się na łóżku. W telewizji leciało jakieś marne Talent Show co przypominało mi o moim bracie. Do domu wróciła moja mama.
-Cześć skarbie!- przywitała się pogodnie.- Louis już wrócił?
-Nie- odpowiedziałam krótko. Cholernie wkurzało mnie to, że matka tak się o niego martwiła. Czasami mam wrażenie, że bardziej, niż o mnie. No ale co poradzić, on zawsze był "maminsynkiem"  i zawsze będzie.
-Nie rozumiem czemu tak bardzo go nienawidzisz? Przecież nic ci nie zrobił. Jesteście rodzeństwem powinniście...
-Nie mów mi co powinniśmy!- przerwałam ze wściekłością i poszłam do swojego pokoju. Po jakimś czasie matka zawołała:
-Danielle! Chodź na obiad!- posłusznie zeszłam i usiadłam przy nakrytym stole. Zaczęłam powoli przeżuwać jedzenie.
-Hej wszystkim!- krzyknął Louis wchodząc do domu. O nie. Jeszcze go mi brakowało. Szybko chciałam dokończyć rozpoczęty posiłek. Lecz nie udało mi się bo wielce znany Louis Tomlinson wparował do kuchni, jak zwinna torpeda bez hamulców.
-Oo, Dan-powiedział radośnie na co dostałam odruchów wymiotnych.-Czemu nie zostałaś z nami w kawiarni ?-dodał na co ja wzięłam naczynie bo skończonym obiedzie i włożyłam do zmywarki. Podeszłam do niego z sztucznym uśmiechem.
-Temu, bo ja nie zadaje się z takimi palantami jak ty i ten twój ''wielki''-zrobiłam cudzysłów w powietrzu- zespół, a teraz pozwól, że pójdę i już nie będę musiała na ciebie się gapić bo mam odruchy wymiotne.Dziękuje.-powiedziałam mu prosto w twarz, a mu znikł ten wielki uśmieszek z twarzy. Wyszłam z kuchni i kierowałam się w stronę swojego wielkiego pokoju. Chwyciłam za telefon. Napisałam do Nikki:
Jak przeczytałam ostatnią wiadomość położyłam telefon na łóżku i podeszłam do wielkiej szafy.
 -No wejdź tam-powiedziałam śmiejąc się z mojego jakże głupiego brata, który po chwili zaczął krzyczeć. 
-Aaa, jestem w Narni! ej! czekaj, a gdzie są drzwi? oszukałaś mnie! tu nie ma żadnych drzwi, a tak bardzo chciałem spotkać krasnoludki-powiedział smutny i wyszedł z mojej szafy. Podeszłam do niego i przytuliłam. 
-Jeszcze zobaczysz, musisz w to uwierzyć i się nie poddawać. Uda Ci się..Wierze w to. Tak samo wierze, że kiedyś zostaniesz tym sławnym piosenkarzem. Marzenia się spełniają. Wystarczy wierzyć i walczyć....
Łza mi poleciała na samo wspomnienie. Miałam wtedy zaledwie 4 latka. Byłam wiele mądrzejsza. Louis był dla mnie jak przyjaciel .On wtedy miał chyba jakieś 8 lat czy 9.
  Jego marzenia się spełniły, a moje nie. Może to niesprawiedliwe, ale on zawsze ma to co chce.No dobra, nie będę się użalała nad sobą. Otarłam tą jedną, a za razem pierwszą łzę od jakiegoś roku.Tak, rzadko kiedy płacze. Raczej jestem jedną z tych twardych.
***
 Już od 32 minut szukam sukienki na imprę, ale nie mogę znaleźć. Usłyszałam jak ktoś puka. Po chwili ten debil stał koło mnie.
-Ej, czemu ty mnie tak nienawidzisz?-zapytał próbując mnie przytulić. Haha i on ma czelność jeszcze chcieć mnie przytulać? hahah, szybko się oderwałam i zmroziłam go wzrokiem. Na co jego mina jeszcze bardziej zesmutniała. Wróciłam to poprzedniego zadania, czyli szukania sukienki albo przynajmniej jakiegokolwiek ciuchu.-Proszę, chce przynajmniej wiedzieć co zrobiłem źle i czy mogę to jeszcze naprawić?-zapytał, ale nawet nie chce mi się odpowiadać. Cały czas nie mogłam znaleźć tej jebanej sukienki. Zaczęłam latać półkach.
-Kurwa!-krzyknęłam rozrzucając ciuchy w każdy zakamarek pokoju.
-co się stało?-zapytał udając przestraszonego. Ja na jego miejscu bym zaczęła się ryć. Nie wiem czemu on w ogóle zaczął się o mnie 'martwić' haha.-Dani to nie jest śmieszne..
-A kto powiedział, że jest?! no tak, dla ciebie wszystko jest śmieszne związane ze mną-powiedziałam i nie przestałam szukać rzeczy na imprezę. Super spóźnię się przez tego dekla.
-Danielle, proszę-powiedział na co odwróciłam się do niego przodem i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-odpowiesz mi na chociaż jedno pytanie-zapytał, a w głosie miał coś w potopię smutku?
-Co? tylko szybko bo muszę zacząć się szykować-powiedziałam nie zwracając uwagi na przepełniający go smutek? tak wydawał się jakiś inny. Dobra, to nie moja sprawa.
-Dan.Jesteśmy rodzeństwem i rozumiem. Mieliśmy wiele sprzeczek. Kłótni. Może nie wiem czemu ty taka dla mnie jesteś. Chce naprawić to, chociaż ty nadal nie dajesz mi szans. Chce wiedzieć tylko jedno, a konkretnie co takiego zrobiłem? -zapytał, na co zrobiło mi się go żal. Może i go nienawidzę, ale on też ma uczucia, które zapewne teraz ranie.
-Może i jest mi Cię  -Dan musisz być twarda.-Spójrz w przeszłość to się dowiesz, a teraz proszę wyjdź bo na serio zaraz się spóźnię- pisłam, jak tylko zobaczyłam, że jest 16:57. Szybko wyciągnęłam z szafy rurki i luźny sweterek. On widząc, że jestem zajęta. Wyszedł. Na serio jest mi go żal. Poszłam do łazienki i wzięłam letni prysznic żeby postawił mnie na nogi. Po pięciu minutach zakręciłam wodę i wyszłam z jakże lśniącej kabiny. Wytarłam się dokładnie i założyłam wcześniej naszykowane ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż, który idealnie pasował do stroju. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego koka. Gotowe. Nawet nieźle mi wyszło. Poszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na zegarek. 17:12. No i z czasem nieźle. Wzięłam torebkę, do której najpierw wsadziłam telefon, pieniądze i najpotrzebniejsze rzeczy. Gotowa zeszłam na dół. Przed wyjściem zatrzymałam się i krzyknęłam, że idę na imprezę po czym przekroczyłam próg domu. Do Nikki nie miałam daleko, więc po jakiś 15 minutach doszłam. No i jeszcze to przed czasem. Lekko nacisnęłam dzwonek do drzwi  i po chwili przyjaciółka stała na przeciwko mnie. Była ubrana w to. Jak zawsze wyglądała lepiej ode mnie. Przytuliłam ją na przywitanie.
-Gotowa?-zapytałam odrywając się od dziewczyny. Ona tylko poszła do podajże salonu i wróciła z torebką w ręce.
-Tak, gotowa-zaśmiała się i ruszyliśmy do najlepszego klubu w całym mieście.
Nicole.
Stałyśmy przed klubem, a ja nadal nie byłam pewna. Przeczucia jakie mnie opętały nie dawały mi spokoju. A jeśli coś się stanie? dobra Nikki, uspokój się. Po tych słowach jako pierwsza weszłam do wielkiego budynku. Dan pierwsze co zrobiła to poleciała do baru. No nic, poszłam za nią i usiadłam na wielkim krześle.
***
Danielle piła kieliszek za kieliszkiem. Trochę mi przypomina zdesperowanego chłopaka, którego rzuciła dziewczyna. W tym wypadku wygląda jakby chłopak ją rzucił. No nic, musi przestać.
-Danielle, czy ty przypadkiem nie przesadzasz?-zapytałam się dziewczyny, która kolejny raz zamówiła drinka.
-Nie, a co?-wiedziałam, że albo powie, że nie przesadza, albo zapyta się .
-Zostaw ten kieliszek! - zażądałam. Wypiła do końca alkohol z  kieliszka ale już nie zamówiła następnego.
-Chodź na parkiet. -Wmieszałyśmy się w tłum i zaczęłyśmy podrygiwać w rytm muzyki.
                                                                *godzinę później*
Do Dan przykleił się jakiś mocno napakowany facet.
-Może pójdziemy do mnie?- zaproponował jej bez żadnej gry wstępnej.
-Spadaj kutasie!- zwróciła się to tego typa. Na kilometr było od niego czuć alkohol i papierosy.
-Do mnie się tak nie mówi!- warknął i złapał ją za podbródek.
-Ej zostaw ją!- teraz i ja zabrałam głos.
-Ty się laluniu nie wtrącaj!- Odepchnął mnie tak mocno, że upadłam. Moja przyjaciółka się wkurzyła.
-Słuchaj śmieciu! Weź wypierdalaj i kurwa zostaw mnie i moją przyjaciółkę w spokoju!
-haha ty nie będziesz mi mówić co mam robić!  A teraz zabieraj swoje rzeczy i jedziemy do mnie się zabawić!- Danielle go spoliczkowała. On mocno się wkurwił i uniósł pieść by ją uderzyć. Krzyknęła przerażona
-Jak nie będziesz grzeczna to źle się dla ciebie skończy!- Zagroził a ja kompletnie nie wiedziałam co robić. Najgorsze było jednak to, że ludzie patrzyli się i nawet nie ruszyli palcem, aby pomóc. Zdesperowana złapałam telefon Dan i wyszukałam w jej telefon. Zrobiłam coś co wydało mi się w tamtym momencie na miejscu, czyli zadzwoniłam do brata Danielle- Louis'a.
-Hallo? Louis?- zapytałam
-Tak. Danielle to ty?
-nie jestem jej przyjaciółką. Jesteśmy w klubie i... i.. i taki jeden typ się do niej przystawia i grozi, że ją pobije jak nie pójdzie z nim do łóżka! Ja nie wiem co robić...- rozpłakałam się
-Spokojnie.- próbował mnie uspokoić przez telefon.- jak ci na imię?
-Nikki- odpowiedziałam łkając.
-Zaraz tam będę!- Podałam mu adres i się rozłączyłam. Zerknęłam w stronę Dan. Ten typ właśnie ją obściskiwał.
-Puść ją!- Krzyknęłam. Gościu oderwał się od niej.
-Mówiłem żebyś się odpierdoliła suko! Dobra koniec tej sielanki! Idziemy do mnie dziwko.-pociągnął ją w stronę wyjścia. Ja starałam się robić wszystko żeby to opóźnić.
Danielle
Szczerze? nigdy nie czułam się tak przerażona! Czemu do chuja wszyscy stoją i się patrzą? Ten zbok zaczął ciągnąc mnie w stronę drzwi i nagle stało się coś, co nigdy w życiu by mi nie przyszło na myśl. W drzwiach stanął mój wielce szanowny brat. Nie wiem co on tu robi, ale chyba po raz pierwszy w życiu ciszyłam się na jego widok. Podbiegł do mnie i wymierzył zboczonemu typowi cios w nos. Puścił mnie.
-Danielle! Danielle! chociaż raz w życiu mnie posłuchaj! Zbierz Nikki i uciekajcie! Ja tu zostanę!- Posłusznie pociągnęłam Nikki za rękę i zaczęłyśmy się przepychać w kierunku wyjścia. Odwróciłam się. Louis i ten typ nawalili się. Louis przegrywał. Zboczony typ do mnie podbiegł, ale mój brat po raz kolejny mu przeszkodził.
-Odwal się kurwa od niej skurwysynie!- wrzasnął Louis. Dostał on po raz kolejny z pięści w twarz. Umięśniony facet podszedł do mnie, a ja ze strachu nawet się nie ruszyłam. Uderzył mnie czymś w głowę i straciłam przytomność...
====================================
Na wasze życzenie jest kolejny rozdział. Dziękujemy wam za dużą ilośc wyświetleń i za komentarze!! nawet nie wiecie jak to nas motywuje do pracy! Dziękujemy!

niedziela, 30 marca 2014

Początek.

Danielle
''Umiesz ranić, gdy próbuje zapomnieć ty wracasz, mieszasz w mojej głowie, wmawiasz, chcesz po prostu mieć mnie przy sobie''
 Zwykły dzień w szkole i kolejny raz oni na przerwach. Czemu akurat przyjaciele tego debila muszą chodzić do tego samego liceum, co ja? Już mnie męczy to, że co godzinę widzę ich całkiem radosnych, jak kręcą się po wielkim holu szkoły. Nie ma sekundy bym ich nie wiedziała. Przynajmniej jest jeden plus. Nie chodzę z nimi do klasy.  
 Lekcje szybko mi zleciały, prawie jak nigdy. Już miałam wejść do mojego domu, ale zatrzymał mnie fakt, iż Louis przyjechał. Skąd ja to wiem? Może dlatego bo jego wielce drogie auto stoi przed garażem. Trzeba też dodać to, że on prawie w każdy piątek przyjeżdża. Czasami nawet na cały weekend. Wtedy idę nocować do Nikki.
 Cofnęłam się i zaczęłam się kierować w stronę mojej ulubionej kawiarni. Jak codziennie o tej porze było mało osób. Zamówiłam to co zawsze i usiadłam w kącie gdzie nikt by mnie nie zauważył. Jednak moją uwagę przykuła pewna grupka chłopaków, którzy wyglądali dosłownie, jak zespół mojego brata. 
Przyglądałam im się tak dopóki z transu nie wybudził mnie kelner, który podał mi moje zamówienie. Uśmiechnęłam się do niego. Odszedł, a ja upiłam jeden łyk cieczy. Po krótkim stwierdzeniu i długim obserwowaniu ich, nie miałam najmniejszego sprzeciwu, że to oni. Przyszłam tu w obawie, że mój jakże bogaty i zadufany w sobie braciszek przyjechał do nas, a tu miła niespodzianka. 
 Trochę zajęło mi wybicie napoju. Zresztą tak jak zawsze. Wkurzało mnie to, że jeden z przyjaciół Louis'a się na mnie gapi. No nic, pozostało mi się zmywać stąd. Wzięłam swoje rzeczy i po woli kierowałam się w stronę wyjścia. Po drodze nie zwracałam uwagi na to, że ktoś się na mnie gapi.
-Danielle?!-usłyszałam jakiś krzyk za sobą, jak już miałam wychodzić. Spojrzałam się w stronę, skąd dochodziło wołanie. Jak zobaczyłam, że to Louis, zmroziłam go wzrokiem i wyszłam. Może i to czasu jestem miła, ale jak skończy mi się cierpliwość lepiej żeby ten ktoś uciekał.
Nicole
''Ciesz się każdym momentem życia, uśmiechaj się i nie żałuj niczego co dało Ci szczęście choć na ułamek sekundy''
 Dzień jak dzień. Może trochę monotonny, ale w końcu weekend. Z racji tego, że Danielle nie lubi swojego brata, który na bank przyjedzie dzisiaj. Na pewno będzie jakaś impreza. Zresztą jak co piątek. Nie wiem skąd ona ma tyle siły. Imprezy i imprezy. Ja to bym na jej miejscu oszalała. No ale to ona. Jej się nie da zmienić. 
 Znudzona spojrzałam na zegarek. Dopiero 14:36. Co można robić w taki piękny dzień. Rodziców nie ma, więc mam chatę wolą. oglądać telewizje. Nie w moim stylu. Grać w gry tym bardziej.Tt,Fb czy ask odpada. Danielle też. Pewnie siedzi w domu i próbuje być spokojna. Szczerze, nawet ja nie wiem czemu ona go tak nienawidzi. Nawet nie mam odwagi zapytać się jej. Może kiedyś uzyskam odpowiedź, a teraz na stracenie czasu rzuciłam się na łóżko.Może uda mi się zasnąć w co szczerze wątpię. Zamknęłam swoje powieki,  ale nadal nie mogłam zasnąć. Jednak po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza. 


sobota, 29 marca 2014

Bochaterowie

http://i.pinger.pl/pgr96/f366c603002b435952c9bbc8
Danielle Tomlinson
 16- letnia licealistka. Zawsze postawia na swoim i ma swoje zdanie. Lekko pyskata, wredna i mocno wygadana. Ma swoją przyjaciółkę o imieniu Nikki i brata Louisa z którym jest skłócona.




Nicole Luter
Przyjaciółka Danielle. Wesoła, miła i pełna pomysłów na przyszłośc. Lekko nieśmiała. Pochodzi z bogatej rodziny. Kocha śpiewac. 








 Niall Horan
Wesoły żarłok :). Jest w bardzo sławnym zespole, ale nie jest jakąś gwiazdką. Zachowuje się jak zwykły licealista. Przyjaciel Harrego, Louisa, Zayna i Liama.












 Harry Styles
Przyjaciel Nialla, Zayna , Liama i Louisa. Również członek zespołu. Taki lekki kobieciarz. Ma ogromne poczucie humoru.







Louis Tomlinson 
Brat Danielle. Członek zespołu One direction. Uwielbia żartowac.





Zayn Malik
Wysoki brunet. Też należy do zespołu. Mówią na niego DJ Malik.













  Liam Payne
Tak zwany Daddy direction. Jest najspokojniejszy z zespołu. Miły i uprzejmy.










Theo Luter

19 letni licealista który jest bratem Nicole, przyjaźni sie z daniel i jest w niej zauroczony.








James McQueen
  26-letni lekarz,