Uwaga!

niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 7

16:20.  Świetnie. Nie zdążę. Obmyłam twarz i nałożyłam make-up.  Ładna. Uczesałam włosy i nałożyłam sweter i bordowe jeansy.  Po wykonaniu tych wszystkich czynności była godzina 16: 40 więc idealnie. Wyszłam szybkim krokiem z domu. Nie było zimno, ani ciepło tak w sam raz, idąc tak myślałam dlaczego ja do jasnej cholery sie zgodziłam na ten spacer. Jezeli on mi znowu będzie mówił o Danielle to nie wiem co mu zrobie. Po 10 min byłam w parku. Usiadłam na jednej z ławeczek i cierpliwie czekałam na chłopaka w lokach. "Chłopak w lokach" Fajnie brzmi.
-Nicole?- odwróciłam głowę w stronę głosu wymawiającego moje imię.
-Cześć.
-Długo czekałaś?
-Nie, tylko chwilkę.
-Przejdziemy się?
-Głównie od tego są spacery.
-Nicole,  to jest spacer na przeprosiny, więc przepraszam zachowałem sie jak dupek.
-Kontynuuj.
-Nie przesadzaj... Jak dupek i komplety egoista, nie myślałam, że to mogło by cię jakoś obrazić.
-hmm, co sie stanie jak przyjmę przeprosiny?
-Pójdziemy gdzieś na ciastko.- Zaśmiałam sie.
-A jeżeli nie?
-Zobaczymy.
-No cóż... Propozycja ciastka jest kusząca więc wybaczam ci i chodźmy.- Poprowadziłam Harrego w stronkę mojej ulubionej ciastkarni. Gdy weszliśmy do środka łatwo znaleźliśmy stolik przy którym usiedliśmy.
-Co zamawiasz? -Zapytał
-Tiramisu, a ty?
-Czekoladowe z jabłkami. - Po złożeniu zamówień Harry (tak jak sądziłam) zapytał mnie o Danielle.
-Harry, czemu się jej tak bardzo uczepiłeś?
-Nie uczepiłem się po prostu jestem ciekawy.
-Powiem ci coś, ale ty opowiedz mi cokolwiek o sobie.
-A co chcesz wiedzieć?
-Wszystko- W tym samym momencie przyszła kelnerka z ciastkami.
-Nazywam się Harry Styles, mam 21 lat, pochodzę z Homles Chapel...
-A coś o rodzinie?
-Mam siostrę Gemmę.- Po zjedzeniu naszych ciastek znów wyszliśmy na świeże powietrze.
-Teraz ty.
-A więc, opowiem ci początki przyjaźni z Dan. To była 2 gimnazjum. Na apelu każdy starał się wyglądać najlepiej jak może no, a ja taka zwykła kujonka z włosami spiętymi w kucyk nie przejmowałam sie tym, aż nie wyszłam przeczytać przemówienia. Wyszłam na środek ale oczywiście musiałam się potknąć. Zaliczyłam glebę na oczach całej szkoły. Czułam się okropnie ale wtedy Dan podeszła do mnie i pomogła mi wstać a potem przeżyć te kilka miesięcy... Teraz wiesz dlaczego tak jej bronię.
result-thumb-Wyobrażam sobie co mogłaś wtedy czuć.
-To nie wszystko,  jak już mówiłam w 2 klasie gimnazjalnej  byłam kujonką a co się z tym równa? Drwiny.  Pewnego dnia siedziałam jak zwykle przy pustym stoliku...

-E ty patrz! Chodźmy do niej! Siema pięknotko.
-Pięknotko haahhahahahaha- Podeszła do mnie grupa chłopców.
-Zostawcie mnie w spokoju- Złapałam książki i wstałam od stolika, ale jeden pociągnął mnie za rękaw.
 -Czekaj, dokąd to? Nie zdążyliśmy się  zaprzyjaźnić. Jaka szkoda...
 -HEJ! ZOSTAW JĄ!- Znikąd pojawiła się Dan.

Powiedziała jeszcze kilka słów ale nie pamiętam ich.
-Dupki.
-Wiem, więc widzisz dużo jej zawdzięczam. - Poczułam nagłe wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam  telefon był to SMS od Dan.
-Harry, co powiedz na film?
-Może być.- Szliśmy w kierunku domu Danielle w pewnym momencie poczułam jak Harry owija swoją rękę w okół mojej tali. Nie zrzuciłam jej, nie odtrąciłam a przysunęłam sie i oparłam głowę o jego tors. W życiu bym o tym nie pomyślała, ale zmęczenie robi swoje.
-Harry... Ona kiedyś...
-Tak?
-Ona próbowała popełnić samobójstwo...
-Co?- Automatycznie mnie odtrącił.
-Dan... Ona chciała się zabić. Uratowałam ją. Raz. Blizny na rękach mówiły, że to nie było jedno chwilowe załamanie. Ona robiła to często, Harry często.- Na policzku pojawiły się dwie łzy które od razu starł Harry.
-Jak to się stało?
-Ją bolała to, że Louis jest na pierwszym planie, cholernie togo nienawidziła. Pewnego dania przyszłam do niej po zeszyt i wtedy... Harry ja nie mogę.
-Spokojnie ciiii... Mów powoli- Na policzkach pojawiało się coraz to więcej łez.
-A więc przyszłam po zeszyt, stanęłam przy drzwiach i zaczęłam dzwonić dzwonkiem... Nikt nie odpowiadał, więc weszłam sama. Pokierowałam się do jej pokoju... Ja naprawdę byłam przekonana, że mnie nie słyszy bo ma słuchawki w uszach, ale weszłam tak a ona... ona.. ona..- Rozpłakałam się na całego.
-Spokojnie Nikki, ciiii- Przytulił mnie a ja byłam mu szczerze za to wdzięczna.
-Ona  była w kałuży krwi! - Wykrzyczałam na jednym oddechu. Musiałam wyglądać jak desperatka.- Ale na szczęście żyła. Zadzwoniłam po karetkę. Nawet nie wyobrażasz sobie co ja wtedy czułam.
-Nikki,  odprowadzę cię do domu  a potem powiem że nie mogłaś przyjść...
-Nie, ja przyjdę tylko skocze do domu się trochę uspokoję idź tam sam.
-Ale...
-Umiem wrócić do domu
-Jak chcesz, to do zobaczenia.
-Do zobaczenia.

 Włącz tą piosenkę to czytania :)  



     To wszystko boli. Najpierw ta tragedia w rodzinie a potem Danielle. Jesteśmy dla siebie wszystkim       ale ona nie wszystkiego. Nie mogę tego zapomnieć. Danielle ma trudne życie, ale ja? Ja nie mam lepiej. Jak żyć ze świadomością tego, że o włos a nie miało by się rodziców?  Dan mówi, że ich nienawidzi ale gdyby oni zginęli załamałby się, a ja prawie to zrobiłam. Prawie się załamałam...
     
     Moi rodzice  pojechali do cioci której szczerze nie lubiłam, więc odpuściłam sobie ten "przemiły"
wyjazd. Jak zwykle cieszyłam się, że mam trochę spokoju i włączyłam głośną muzykę. Po około godzinie mój telefon zaczął wibrować. Nie odebrałam. To był błąd. Cholernie duży błąd. 

      Po jakimś czasie znowu telefon zadzwonił. Odebrałam. Okazało się, że moi rodzice mieli wypadek.
Strach przeszywający moje ciało był nie do opisania.  Od razu wsiadłam w autobus i pojechałam do szpitala. Byli mocno poobijani, na szczęście nic poważnego im nie było, ale najgorsze było to dlaczego mieli ten wypadek.

       Gdy  dowiedziałam sie dlaczego mieli wypadek poczułam się jak najgorsza osoba na tym świecie.
Mama powiedziała mi, że to ona dzwoniła gdy nie odebrałam. Ojciec zaczął martwić się czy coś mi się nie stało i patrzył ciągle na telefon... Nie zauważył, że zjeżdża na drugi pas i wtedy.... Zderzyli się z innym samochodem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz